Piesi i rowerzyści często mijają się na szlaku. Pozdrawiamy się czasem, zamieniając kilka słów przy schronisku, w kolejce do baru. Generalnie patrzymy na siebie życzliwie, choć czasem rowerzyści narzekają na pieszy tłok na trasach, a piesi na pędzących bezmyślnie rowerzystów. Ponieważ nierzadko spotykamy się w terenie, ktoś, kto uprawia tylko jeden z tych dwóch sportów, mógłby pomyśleć, że trasa rowerowa niczym nie różni się od pieszej. I owszem, na terenach nizinnych spacerowicze i rowerzyści wybierają te same szlaki, ale w górach… W warunkach górskich te dwa sporty bardzo się od siebie różnią!
Choć moje rowerowe doświadczenie jest niewielkie, zdążyłam już paść ofiarą pewnego nieporozumienia. Piechur z dużym doświadczeniem polecił mi wycieczkę szlakiem pieszym, który wydawał mu się odpowiedni dla rowerzysty (pisałam o tym incydencie tutaj). Żeby się nie powtarzać, powiem tylko tyle: to nie był szlak odpowiedni dla rowerzysty! Postanowiłam więc napisać ten krótki poradnik na temat doboru tras z myślą o piechurach, którzy nie jeżdżą na rowerze i rowerzystach, którzy bez dwóch kółek nie wchodzą na szlak.
Oznakowanie
Tak jak wspomniałam, po płaskim terenie można spacerować i jeździć rowerem, ale poruszamy się z różnymi prędkościami. Trasy rekreacyjne często projektowane są z myślą o obu grupach. Aby uniknąć zderzeń, konstruktorzy ścieżek rekreacyjnych często wydzielają pasmo dla pieszych i rowerzystów, ale zdarzają się i takie, gdzie każdy może przemieszczać się, używając całej szerokości.
Czy potrafisz je od siebie odróżnić? Portal wrower.pl wyjaśnia, jak są oznakowane.
Nachylenie
Im większe różnice wzniesień, tym wyraźniejsze różnice między trasami rowerowymi i pieszymi. Dlaczego? Wyobraź sobie schodki, które składają się z tylko trzech niewysokich stopni. Pieszo pokonasz je bez zastanowienia i bez wysiłku, ale z roweru pewnie byś zsiadł (no chyba że jesteś rowerowym freestylowcem i cieszy cię wyskakiwanie po schodach na jednym kole).
Strome podejście bywa wyzwaniem dla piechura, ale dużo trudniej sobie z nim poradzić rowerzyście. Wiadomo, że można z roweru zsiąść i go kawałek prowadzić (w górach to nie powód do wstydu), ale rower to też ekstra balast, więc najlepiej, by takie odcinki były jak najkrótsze. Żadnemu rowerzyście nie spodoba się trasa, na której przez wiele kilometrów trzeba pchać rower do góry.
Nawierzchnia
To kolejny super ważny element udanej wycieczki. Piechur nie lubi chodzić po asfalcie! Na twardym podłożu nogi szybciej się męczą, a twarde buty treckingowe powodują odciski! Górscy wędrownicy preferują wąskie ścieżki, które prowadzą w niedostępne zakamarki. Mogą przeciskać się szczelinami i przez gęstą roślinność (np. młodnik). Nie straszne im trudniejsze odcinki z zabezpieczeniami (łańcuchy, drabinki). Głazy i luźne kamienie też nie stanowią większego problemu.
I właśnie to, co piechura zachwyca, dla rowerzysty jest największym przekleństwem. Poruszając się na kołach, nawierzchnia nie jest obojętna. Osoby uprawiające kolarstwo szosowe lubią gładki asfalt, gdzie ich cienkie opony nie powodują zbyt dużego tarcia, przez co, bez zbędnego wysiłku, można osiągać pokaźne prędkości. Rowerzyści górscy chętnie skorzystają z szutrowej drogi czy gładkiego leśnego traktu pod warunkiem, że nie ma na nim błota po kostki, luźnych kamieni i dużej liczby wystających korzeni.
Przy podjeździe akceptowalne są też betonowe płyty, jakie spotkać można w górskich miejscowościach. Umożliwiają one mieszkańcom dojazd do wysoko położonych posesji samochodem, a rowerzystom podjazd po górę. Ale zjazd po takich płytach – choć możliwy – nie należy do przyjemności, bo przy większej prędkości otwory w płytach generują dużą ilość nieprzyjemnych drgań, które czuć w całym ciele.
Inne preferencje mają kolarze wyczynowi. Są tacy, którzy uprawiają enduro lub downhill i lubią takie rzeczy, jak wąskie ścieżki (single track) i terenowe przeszkody (skocznie, muldy). Są oni jednak w mniejszości i generalnie sami potrafią o siebie zadbać. Nie będą pytać o polecenie trasy.
Dystans
W turystyce pieszej można wyznaczyć jakiś średni dystans dzienny. Rekreacyjna wycieczka to pewnie jakieś 10 km. Wyprawa to powyżej 30 km dziennie. Niewielu jest takich, którzy pokonają dłuższe dystanse i nie ma tu wielkich różnic terenowych. Po prostu średnie tempo marszu to 5 km/h, więc w 6h można zrobić 30 km. Ot, cała filozofia.
Natomiast na rowerze wszystko zależy od terenu. Nie można oceniać kondycji rowerzysty na podstawie kilometrówki. Po płaskim asfalcie można spokojnie zrobić 100 km dziennie. Ale po górach (i po trudnej nawierzchni) dystans 15 km może okazać się morderczy.
Polecanie tras
Wniosek z tego płynie taki: zanim wskażesz rowerzyście trasę, dobrze się zastanów, czy oby napewno trasa, o której myślisz, jest dla niego odpowiednia. To, że widujesz na niej rowerzystów, nie znaczy, że dla każdego jest odpowiednia. Weź pod uwagę nachylenie, nawierzchnię i dystans. Rozważ też oznakowanie trasy. W górach nierzadko trasy rowerowe są nieoznaczone i bez tracka GPS nie trudno się zgubić.
P.S. Na moim blogu znaleźć można wiele opisów tras rowerowych, które sama przejechałam i zawsze szczerze się o nich piszę. Nie jestem w świetnej formie, ale też nie prowadzę kanapowego stylu życia. Moja subiektywna ocena poziomu trudności tras może być więc aplikowalna dla większości rekreacyjnych rowerzystów. Zapraszam do lektury i do pobierania traków GPS z mojego profil na Endomondo.