Pętla na Magurkę Wilkowicką z Łodygowic – Każdy ma swój Everest
niedz.. gru 22nd, 2024

Pętla na Magurkę Wilkowicką z Łodygowic

Po tej wycieczce poczułam się jak prawdziwy harpagan, bo deszcz, grad, błoto, koleiny, korzenie, kamienie i muldy na trasie sprawiły mi więcej frajdy niż problemu. To w takich warunkach można się naprawdę sprawdzić, przetestować swoje umiejętności techniczne, ale przede wszystkim swoją wytrwałość. Zapraszam na wycieczkę tam, gdzie diabeł mówi dobranoc…

Dojazd

Tym razem postawiliśmy na trasę lokalną. Szczyt, na który się wybraliśmy, widzę przez okna sypialni. Inni przyjeżdżają w te strony turystycznie, ja mam to bogactwo praktycznie na wyciągnięcie ręki, więc po co szukać dalej.

Wybraliśmy się na Magurkę Wilkowicką. Dojazd samochodem był zbędny, wyjechaliśmy z domu na dwóch kołach. Nawigacja pokazywała, że od szczytu dzieliło nas 10 km. Większa część to dojazd do podjazdu — jeśli to ma sens — czyli przejażdżka gminnymi drogami z Łodygowic do Wilkowic. Pod górkę, ale łagodnie, choć miejscami powątpiewaliśmy, czy oby na pewno to był dobry pomysł. Na niebie gęste chmury, z których już zaczynało mżyć…

Droga na góry

Na chwilę zatrzymaliśmy się na przystanku autobusowym przy ulicy Harcerskiej, żeby przeczekać deszcz. Od ciepłego żurku w schronisku na górze dzieliły nas 4 km stromego, choć asfaltowego podjazdu. Początek był zachęcający, ale z minuty na minutę opady stawały się coraz intensywniejsze, a droga coraz bardziej stroma. Każde 100 m było nie lada wyzwaniem. Dzieliliśmy kilometry na odcinki po 300 m, odpoczywając po każdym z nich — czasem częściej. W końcu dotarliśmy na miejsce.

Ciepły posiłek i grzaniec dodał nam sił. Przed nami droga w dół, ale nie tą samą trasą, którą dostaliśmy się na górę. Plan był, by niebieskim szlakiem udać się na Czupel, a potem zjechać do Tresnej lub Zarzecza. Ale Czupel był wyżej niż Magurka, a nam nie chciało się pchać rowerów pod górę. Zapadła więc decyzja, by skorzystać z wątpliwego skrótu, który nieoznaczonymi drogami omijał szczyt, trawersował zbocze, by dołączyć do czerwonego szlaku z Czupla do Łodygowic gdzieś powyżej Diabelskiej Skały.

Owszem, dojechaliśmy tam, gdzie trzeba, ale jaka to była trasa…?

Miejscami droga przez las wyglądała tak, jakby ją ktoś wczoraj wyciął. Pod kołami błoto, kamienie, korzenie, gałęzie, koleiny, uskoki i inne atrakcje. Ewidentnie droga służy do zwózki drewna, nie do turystyki rowerowej. Miłośnicy „true MTB” lub enduro mogliby się wyszaleć. Dla zwykłych śmiertelników trasa była jednak sporym wyzwaniem.

Kilka zdjęć na Diabelskiej Skale i kontynuujemy wzdłuż czerwonego szlaku aż do Łodygowic Górnych. Fragment trasy pokryty jest ażurowymi, betonowymi płytami (dla mnie to nowość, nie pamiętam by były tu, gdy ja byłam w liceum). Reszta to dość wymagające MTB — trzeba trzymać tyłek za siodłem i ręce na hamulcach.

Ocena trasy

Trochę ponad 20 km długości i 600 m przewyższenia. Podjazd łatwy, bo po asfalcie, ale za to stromy. Zjazd satysfakcjonujący dla tych, którzy nie boją się przygód i błota. Niewiele punktów widokowych na trasie — wiele możliwości obcowania z naturą. Bonus w postaci przejazdu przez strefę wybuchów nieopodal czynnego kamieniołomu.

 

 

 

 

 

Interaktywna mapka trasy oraz pliki TCX i GPX dostępne są na moim profilu w Endomondo.

 

powered by EndomondoWP

Kategorie